fragment opowiadania:
…Kilka lat temu w lesie między Łucznicą a Krystyną spotkałem starszego jak to mówią jeszcze przedwojennego Pana. Ponieważ interesuję się historią a zwłaszcza historią ostatniej wojny zapytałem go czy zna jakieś ciekawe wydarzenia z tamtego okresu.
Zasępił się, chwilę milczał i opowiedział historię która mimo, że miała miejsce prawie pół wieku temu jemu nie dawała spokoju. W ostatnim roku wojny w tym lesie partyzanci wzięli do niewoli kilku żołnierzy Wermachtu. Wypuścić ich nie można było bo widzieli i twarze i uzbrojenie i miejsce postoju partyzantów. Trzymać ich nie było jak bo jak w lesie jeńców upilnować i zachować możliwość szybkiego odskoku w razie zagrożenia czy konieczność zaatakowania nieprzyjaciela.
Wojna ma swoje okrutne prawa – postanowiono jeńców rozstrzelać – bezpieczeństwo oddziału jednak najważniejsze. Jeden z jeńców mówił dobrze po polsku i błagał aby go nie zabijać ale ten starszy Pan opowiadał, że zabito wszystkich i tego Ślązaka wcielonego do armii niemieckiej też.
Nie zabito go – powiedziałem – mój wujek zaryzykował. Ten młody żołnierz pokazał list pisany przez jego ojca – z Auschwitz, z obozu. Ojciec tego żołnierza był więźniem Auschwitz. Franek czyli mój wujek wziął chłopaka do siebie do domu. Edek – bo tak miał na imię ten żołnierz pochodził z Rybnika – obiecał, że nie ucieknie i nie zdradzi wujka. Ukrywali go w domu przez kilka miesięcy. Kiedy jeszcze byli Niemcy i kiedy weszli Sowieci – i od jednych i od drugich by była „czapa” i dla Edka i dla wujka i rodziny. Chłopak przeżył i jak się uspokoiło pojechał w rodzinne strony.
Minęło kilka lat i wujek był przejazdem w Rybniku. Pamiętał adres tego chłopaka. Postanowił zobaczyć kogóż on tak naprawdę ukrywał. Koniec maja to był, ciepły koniec maja. Znalazł wujek uliczkę, idzie, szuka numeru i słyszy jak ktoś pięknie gra na pianinie. Podchodzi bliżej a tu przez otwarte okno widzi Edka, tego uratowanego – to on grał na pianinie.
„No wszystko o sobie opowiadałeś a o tym że tak pięknie grasz nic nie mówiłeś” – powiedział z wyrzutem wujek. Widać czas wojny zmienia to czym należy się chwalić a czym nie.
Okazało się, że wtedy w 1944 roku, rodzina Edka już go opłakała bo dostali urzędowe zawiadomienie o śmierci syna. Jaka był radość gdy wrócił cały i zdrów nie muszę mówić.
Ucieszył się także ten starszy Pan w lesie gdy usłyszał ode mnie jak zakończyła się sprawa tego żołnierza Wermachtu która go tak dręczyła, tego żołnierza co po polsku prosił o życie….
Za tydzień, w sobotę jak nic się nie zmieni będzie ekshumacja tych niemieckich żołnierzy.
↧
Autor: ~SJS
↧